i kto tu jest normalny ?!

Dziś rozpocząłem dzień od wizyty w ośrodku dla osób niepełnosprawnych – Warsztaty Terapii Zajęciowej. Jest to miejsce, w którym osoby niepełnosprawne uczą się zawodów. Uczą się umiejętności ważnych każdego dnia w normalnym funkcjonowaniu. Uczą się także relacji – zarówno między sobą nawzajem jak i ze zdrowym człowiekiem, który myśli nieco inaczej.

Mając kilka chwil na bliższe przyjrzenie się zachowaniu tych osób, dostrzegłem, że oni są prawdziwi. Mówią co myślą, prosto z mostu. Jak się denerwują to widać. Nie chowają uraz „na potem”, wszystko powiedzą prosto w oczy. Jasne… to jakieś uogólnienie, ale wskazujące na prostotę myśli . Prostota w znaczeniu braku kombinowania.

Kiedy wróciłem do biura, uruchomiłem przypadkowe radio on-line i skonfrontowałem świat ludzi zdrowych, ze światem osób z ośrodka. Mózg stanął i przewrócił się na bok. Toż to my się uważamy za normalnych a robimy sobie takie świństwa ? Ilość przytoczonych w audycji krzywd, które sobie wyrządzamy jest tak ogromna, że to przestaje być normalne.

W tym miejscu warto zastanowić się czym jest normalność. Normalność, norma w wariancie psychologicznym:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Norma_(psychologia)

Norma w psychologii, pedagogice specjalnej i psychiatrii to rodzaj konstruktów wyznaczających na różne sposoby wzorce zwyczajnych zachowań i cech ludzi – na przykład jako przeciętne, zgodne z przewidywaniami, czy społecznie lub moralnie pożądane. Jest – niejednoznacznie – powiązana z wielorakimi koncepcjami zdrowia, w szczególności zdrowia psychicznego; może być zakorzeniona w różnorodnych założeniach filozoficznych i etycznych o naturze człowieka i świata

Jak zwraca uwagę np. S.J. Bartlett, w języku potocznym „nienormalność” ma z reguły negatywne konotacje, tymczasem w rozumieniu profesjonalnym – np. jako norma statystyczna – jest to często określenie nieprzekładające się jasno na oceny o pożądanym (zdrowym czy moralnym) funkcjonowaniu. Ze względu na wieloznaczność tych kategorii, oraz potencjalnie jatrogenny i stygmatyzujący społeczny odbiór diagnozy psychologicznej i psychiatrycznej, określenie czy dane zachowanie jest „nienormalne”, oraz co z tego wynika, wymaga nie tylko fachowej wiedzy, ale także świadomości następstw takiej diagnozy

Jeśli większość z nas ma jakieś skrzywione zachowanie, to mimo wszystko będzie to normą. Stanie się to normalnością. Tylko czy my chcemy być normalni a jednocześnie skrzywieni i obarczeni podłością i złością otaczającego nas świata ? Zastanawiam się, czy nie warto stać się trochę nienormalnym. Iść pod prąd, pod własną górkę wyzwań, które sprawią, że będziemy ludźmi dobrymi dla siebie nawzajem, dla innych nieznajomych, że przestaniemy zaglądać drugiemu do garażu, czy na podjazd, czy do piekarnika. Zaczniemy się cieszyć tym co mamy i przestaniemy zazdrościć innym tego, na co nas nie stać. W ostatnich latach szalonej komercji, ekonomii zrozumianej jako możliwość szybkiego wzbogacenia się, zaczynamy myśleć jak osoby totalnie poplątane. Kasa, kasa, fura, komóra, promocja w biedrze. Walka o słodziaka przy kasie. Gdzie są w tym wszystkim ludzie? Chodzimy po tym naszym mieście jak ostatni obłąkańcy, wlepiając prostokątne oczy w swoje, odpowiadające kształtem telefony. Widzimy na odległość 30 cm – swój telefon, w którym nawet już nie czytamy, lecz tylko publikujemy. Zjadłem makaron, wszedłem po schodach… ja, ja, ja – ciągle ja. Normą staje się, że ktoś z oburzeniem wychodzi ze swojego drogiego auta i poucza wszystkich jak mają żyć. Masa trenerów personalnych, ludzi od gadania marketingowej gadki, z której niby wynika jak żyć – a może jak przegrać życie, nie zachowując już ani kawałka siebie. Plastikowi ludzie, z ciała i umysłu. Roboty 21 wieku. Trybiki w ekonomicznej maszynie zniewolenia brakiem myślenia. Teraz powinienem wykrzyczeć jak Greta Thunberg – coście zrobili z normalnością swoją. Gdzie są relacje, gdzie jest radość, gdzie jest szczęście wynikające ze szczerości międzyludzkiej. Gdzie się podziały biwaki, gdzie się podział czas na marzenia podczas wpatrywania się w odlatujące w niebo iskry z buchającego żarem ogniska, palonego (w wyznaczonym miejscu) w totalnym zaciemnieniu. Gdzie jesteśmy my, niby normalni, czy w pogoni za łatwym „bogatym” życiem nie zatraciliśmy sensu tego bytu ? Może czasem powinniśmy właśnie usiąść z tymi, których z wielu z nas uważa za nienormalnych. Wtedy możemy zobaczyć jak wiele mają ci , którzy w naszym rozumieniu nie mają praktycznie nic. Kto jest szczęśliwszy – my, czy oni ? Kto tu jest normalny ?