Nowoczesne rozwiązania – pomagają czy przeszkadzają

Jesteśmy w Gliwicach, więc trudno byśmy nie zaczęli artykułu od Opla Astry, produkowanego w tutejszej fabryce. Jest to już V odmiana tego auta. Na aucie, które w kolejnych w cieleniach produkowane jest od początku lat 90 najlepiej widać ewolucję w motoryzacji.

Pierwsza wersja twarda… ale świetnie trzymająca się drogi. Był to samochód, na którym uczyłem się jeździć więc wiem jak dobrze wybaczał błędy. Zdarzało się, że posiadał wspomaganie – a to już było coś! Później weszła Astra II – osobiście jeździłem (w roli kierowcy) dopiero Astrą z 2007 i nie ukrywam, że mam ją do dziś. Silnik 1,4 90 KM bardzo dobrze się sprawdza, mocy nie brakuje. Auto solidnie wykonane. Wersja, którą posiadam jest w najniższej wersji wyposażenia. Ma jedynie wspomaganie i klimatyzację… ale czy trzeba czegoś więcej ? Komputer pokładowy firmy Siemens wyświetla .. np temperaturę :)) a także godzinę…  może współpracować także z odtwarzaczem płyt CD. Brzmi jak zamierzchłe czasy, ale tak na prawdę niczego nie brakuje. Przejechałem tym autem wiele krajów i nigdy nie odmówił posłuszeństwa. Brak posiadania ESP nigdy nie stanowił problemu – autem można było robić cuda… oczywiście mając odpowiednie umiejętności. Dwie poduszki powietrzne w standardzie i z tego tytułu 4 gwiazdki w EURONCAP. W katalogu pisali, że auto pali 4,8 na trasie – możecie wierzyć lub nie, ale dało się spokojnie osiągnąć wyniki w tych granicach.
Gdy wchodziła Astra III to doszło do nas, że samochód ten staje się bardziej luksusowy. Nie ma jakiś tam multimediów, ale ma dużo miejsca, jest szerszy, wygodniejszy. Silnik 1,4, który mam w Astrze II nie dawał sobie co prawda rady, ale były tez mocniejsze silniki i jeździło się tym autem bardzo wygodnie. Ciekawostką jest to, że auto nie było specjalnie drogie, a wersja sedan miała tak ładny wygląd,  że mogła konkurować z niektórymi samochodami wyższego segmentu. Jeśli chodzi o multimedia – nie zmieniło się nic od czasów Astry II.. Może i trochę raził pomarańczowy (lub jak kto woli bursztynowy) wyświetlacz z pixelowatymi cyferkami ale mechanicznie było bez zarzutu. Astra IV – auto, które chciałem kupić, do momentu, kiedy wszedłem do salonu na jazdę testową. Wsiadłem, zamknąłem drzwi i miałem ochotę uciekać. Ciasno smutno, ponuro, niewygodnie – ratunku! – pomyślałem chcąc wyskoczyć przez przednią szybę. Powstrzymało mnie jednak to, że jakoś zahaczałem kolanem nie mogąc ruszyć się w jakąkolwiek stronę. Gdy siadłem sam za sobą. Wróć… gdy próbowałem siąść sam za sobą, co nie udało mi się, przez fakt, że posiadam nogi. Dużo złego można powiedzieć wersji IV, ale jak się nieoficjalnie dowiedziałem było to już spowodowane problemami GM – trzeba było zrobić coś z niczego co przypominałoby nowy model no i jak to zwykle bywa przy takich założeniach – zrobiło się przykro.
Później nastała era jabłkowego szaleństwa i wszystko nagle musiało być multimedialne i mieć ikonki i łączyć się z czym popadnie i musiało grać, śpiewać, tańczyć. Do tego dołączyła się Unia ludzi szukających dziury w całym – zwą ją Europejską, która w podstawowych pakietach wyposażeniach dodała nam między innymi ESP i wiele innych pikających elementów wyposażenia takich jak czujniki zapięcia foteli czy czujniki ciśnienia w oponach. To czego jednak nie mogę przeboleć (było już też w ASTRZE III) to podpowiedzi o tym jaki bieg powinniśmy włączyć. Unia swoje, producenci też swoje. Dostosowując się do obecnie panującej mody, że auto ma robić wszystko za nas (wszak, nie możemy podczas jazdy odrywać się od telefonu komórkowego), że ma palić mało, że ma w ogóle nie ważyć itp..

Wyszła Astra 5.  Nie powiem – auto w momencie premiery zrobiło wielkie wrażenie i chociaż wydawała się mała, to w środku miała niesamowicie dużo miejsca. Coś za coś – bagażnika nie uświadczymy, chyba, że pokusimy się o kombi. Nie myśląc wiele, wsiadłem za kółko kierownicy, dostosowałem świetnie wyprofilowane fotele, usiadłem jak rajdowiec ale wielokrotnie wygodniej, za mną też miejsca nie brakowało. Ruszyłem i dodałem gazu. 150 koni w benzynie ruszyło leciutkie autko, było to na prawdę fajnie odczucie. Reklamy, które mówią o zadawaniu się z klasą wyższą mają trochę racji.

Jak zawsze, kiedy wsiadam do nowego modelu automatycznie zaczynam go porównywać z tym co było, chcę zobaczyć ten postęp. No i w końcu przechodzę do sedna tego artykułu. Może zabrzmi to dziwnie ale porównam auto z 2017 roku z autem z 2007 (końcówka serii)

ASTRA V – prowadzi się bardzo dobrze. Świetnie trzyma się drogi. Jest dobrze wyciszona chociaż słychać otoczenie czy pomruk silnika. Ergonomia jest świetna, chce się jechać w na prawdę długa podróż. Jest jednak coś, co mnie osobiście drażni. Ta cała elektronika, za którą płacisz

przykładowo:
START STOP – podjeżdżasz do skrzyżowania hamujesz i natychmiast ruszasz, bo jest okazja, wciśniesz się…. nic z tych rzeczy. Najpierw musimy się włączyć, dopiero później jedziemy. Można to wyłączyć, ale samo włączy się przy następnym uruchomieniu samochodu. Z tym się nie da jeździć to jest i niewygodne i niebezpieczne.

Niesygnalizowana zmiana pasa ruchu – Wymijam roboty drogowe na autostradzie.. bo tak wiedzie mnie znak drogowy… a tu mi coś burczy pod kierownicą i pokazuje – ej gdzie jedziesz… wracaj. Nie mów mi samochodzie co mam robić. Zdałem prawko! Na desce wyświetla mi się znak drogowy – no fajnie, ale widziałem go – w końcu jestem kierowcą.

Oficjalne zdjęcie OPEL ASTRA V www.opel.pl

Wydaje się, że wszystkie te systemy mają pomagać w utrzymaniu bezpieczeństwa ale jak wchodzisz do nowych samochodów – nie mówię tylko o Astrze, to wszystko pika, świeci się, gra i buczy. Niestety podczas jazdy też nie pomaga Ci się skupić. Ciągle jesteś odrywany kolejną informacją, a bo to koło, a bo to pasażer, a tutaj ktoś kreskę namalował na ulicy a tutaj auto myśli, że jesteś zmęczony. Po jakimś czasie tego migania, pikania, wyrywania kierownicy można dojść do wniosku, że ciągle myślimy co pika, co można poprawić, co nacisnąć.. zamiast dokąd jedziemy i jak jedziemy. Samochód nie powinien być kolejnym gadżetem takim jak telefon. To powinno być narzędzie, bo gdy zaczyna Cię wszystko rozpraszać, może okazać się, że ze zmęczonego kierowcy staniesz się zabójcą. Nie tędy droga, drodzy konstruktorzy maszyn do przemieszczania się. Po co komu zestaw multimedialny w aucie i opcja przeglądania zdjęć ? Mniej udziwniania – więcej prawdziwego samochodu. Chcesz laptop – zapraszamy do sklepu komputerowego.

…a co do Astry – świetny samochód… ale dajcie wyłączyć te dodatkowe wspomagacze 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *