Więc gramy wciąż na cztery ręce
Wróciłem do domu. Zdenerwowany, nie ma co ukrywać. Wszystko co się dzieje w gospodarce jest dość mocno niepewne i denerwuje, a nawet troszkę stresuje. Dziś nie spotkałem nikogo, kto by powiedział, że idzie na lepsze. Gdy nikt nie przekazuje tego promyka gospodarczej nadziei do głowy przychodzą różne myśli, które nie koniecznie nadają się aby je cytować. Zjadłem na prędce przygotowany obiad, zalałem to kubkiem kawy (tak wiem, można zdrowiej i postaram się poprawić) rzuciłem odwłok na kanapę i włączyłem przeglądarkę telefonu – protest. Wyłączyłem. Uciekłem się do starego dobrego sposobu na lutowe przygnębienie. Włączyłem streaming muzyki. Co tu puścić by włączyć radość. Najpierw byłem nastrojem wokoło ostrego metalu. Jednak jak soki trawienne zaczęły działać, rozpocząłem negocjację sam ze sobą, by sąsiedzi nie skarżyli się na uderzenia głośnikowej wściekłości. Krok po kroku maszerowałem po Połoninach i trafiłem na Wolną Grupę Bukowina. Ile to lat nie słyszałem tych utworów. Choć sam gram je wieczorami dzieciom, to nic nie zastąpi oryginału. Tych dźwięków harmonijki ustnej, które przenoszą nas do spokojnego lasu. Do tych tras, gdzie jesteś Ty, plecak i kilku beztroskich kompanów. Pachnące latem łąki. Wygrzane jak niemieccy turyści nad Bałtykiem (w sensie, że bardziej się nie da 🙂 Poezja tworzona z każdego słowa. Wędrówka słowa. Radość z każdej najmniejszej rzeczy i pełen luz. Mam ochotę się spakować i wyjść.. i tak pójść znów pięknymi pustkowiami (oczywiście w maseczce i dystansie społecznym zaraz po opłacaniu podatków i abonamentu RTV) i dojść do morza, z którym powymieniać uśmiechy i tęskne spojrzenia. Można z nim pogadać o życiu i jego sensie.
A jeśli nie macie czasu przeczytać tego powyżej, to po prostu włączcie muzykę Wolnej Grupy Bukowina 🙂
Jeśli jednak jeszcze ich nie znacie – wejdźcie koniecznie na stronę: http://www.wolnagrupabukowina.pl/
Foto: autor: Jarosław Roland Kruk / Wikipedia, licencja: CC-BY-SA-3.0