Zróbmy sobie… problem!

Czasem są realne problemy, które trzeba rozwiązać. Sensownie zmierzyć się z nimi. Niektóre wymagają pomocy specjalistów, wsparcia finansowego, ale czasem są też problemy, które nie mają sensu. Sami je sobie stwarzamy i jeszcze jesteśmy z tego dumni.

Dziś na koniec dnia przejrzałem kilka serwisów internetowych, żeby wiedzieć co się na świecie dzieje i natrafiłem na artykuł, który miał odpowiedzieć na pytanie co zrobić z niechcianymi prezentami. Pani wywnętrzyła się o byłej teściowej i o garnkach, które przyprawiały ją o dreszcze, lecz mimo iż mąż już nie jest jej, teściowa też nie. To teraz garnków używa, chociaż jak ma sobie pomyśleć, że to na prezent – to znów ma dreszcze.

Chciałem z tego miejsca pogratulować byłemu mężowi tej pani, gdyż mieć żonę, która napisze 2 strony A4 na temat garnków od byłej teściowej to jest to zawodostwo. Przekazanie informacji o starannie przygotowanym prezencie (pewnie nie tanim, a pewnie bardzo użytecznym – sam mam garnki to doceniam). Tym bardziej gratuluję, bo zmiany nastrojów prezentowane w artykule są zaakcentowane, że rozważany problem mógłby być porównywany co najmniej z głodem w Etiopii.

Czytając niektóre artykuły ma się wrażenie, że ludzie i ich problemy są tak odrealnione jak kapele rockowe z lat 70. Z tym, że członkowie tych kapel z alkoholem płynącym w żyłach (i kto wie co jeszcze) dali nam przynajmniej kawał dobrej muzyki.

Podejdźmy jednak do sprawy bardziej naukowo: a co gdybym ja dostał od teściowej zestaw garnków?! Hmm… patrząc na torebkę z kisielem cytrynowym, przygotował bym w nich właśnie coś takiego i podziękował… 🙂 To w końcu prezent- ważne, że zrobiony z radością. Jeśli ktoś nie trafi w gust.. to znaczy, że może warto się bardziej poznać i zgłębić relację a nie smarować wywnętrzające flaki i chlapiące zbutwiałą nieporadnością artykuły do bardzo poczytnych magazynów internetowych :))